Było trudno, ale wyszło... dobrze!

65 Sześciodniówka Motocyklowa. Västerås (Szwecja) 1990

Nadzieję na lepsze miała przynieść jubileuszowa 65 Sześciodniówka Motocyklowa rozgrywana na początku września 1990 roku ( 03-08 ) z bazą w szwedzkim Vasteras. Jak to z nadziejami bywa - do jej spełnienia czekała długa i wyboista droga, aczkolwiek taka nawierzchnia Endurowców nie przeraża... Plan Balcerowicza mocno dał się we znaki w Polskim Związku Motorowym, gdzie odnotowano efekt przykrótkiej kołdry finansowej. Na szczęście dobrzy ludzie w postaci grona sponsorów w ówczesnym tego słowa znaczeniu ( rynek reklamowy dopiero raczkował ), tudzież dobre kontakty w Europie pozwoliły zaryzykować wystawienie polskiego zespołu w Vasteras. Tylko na czym wystartować? Młodzieży i ludziom słabo pamiętającym tamte czasy i ówczesne realia należy się wyjaśnienie, że w roku 1990 jedynymi terenowymi motocyklami do nabycia w Polsce były ostatnie Jawy Enduro i crossowe przestarzałe CZ 125, 250 i 500 dostępne w magazynach OTZ PZMot. przy ulicy Kickiego w Warszawie. Na tych pojazdach nikt przy zdrowych zmysłach już wówczas nie porywał się ( chyba, że z konieczności ) na start w poważnych imprezach, nie mówiąc o Six Days. Tymczasem okazało się, że w magazynach włoskiego koncernu Cagiva w Varese można nabyć od ręki egzemplarze Husqvarn z rocznika 1989 model 90. A że była to wyprzedaż, więc upust sięgał 60% - w tamtych warunkach okazja jakich mało, a i dzisiaj nie do pogardzenia. PZMot. zakupił czternaście sztuk różnych pojemności z zamiarem wyposażenia zespołu World Trophy i odsprzedaży pozostałych klubom ze wskazaniem na kadrowiczów. Lukę w klasie 80 wypełniono wypożyczeniem z fabryki w Suhl ( jeszcze w NRD ) Simsona 80 WKH. Na 65 ISDE zgłoszono polski zespół: World Trophy w składzie: Maciej Wróbel ( BKM Bielsko-Biała ) - Simson 80; Piotr Kasperek ( BKM ), Andrzej Tomiczek ( BKM ) - obaj na Husqvarnach 125; Ryszard Augustyn ( KKM Kielce ), Jacek Czachor ( AMK Pałac Młodzieży Warszawa ) - obaj na Husqvarnach 250 i Ryszard Gancewski ( KTM Novi Kielce ) na Husqvarnie 500. Tak naprawdę była to Husqvarna 260 WR, patent aby małym motorem jeździć w pięćsetkach. Na osobny akapit zasługuje postawa tego ostatniego. " Gancu " dołączył do polskiej ekipy już w Szwecji w dwa dni po przylocie z Ameryki Południowej, gdzie w Incas Rally rozgrywanym w terminie 09-24 sierpnia na dystansie ponad 5600 kilometrów zajął czwarte miejsce. Pogratulować wyniku, kondycji, wytrwałości i umiejętności przystosowywania się do innych stref czasowych i klimatycznych! Tydzień przed wyjazdem do Szwecji pech upomniał się o Ryszarda Augustyna. Podczas testów Husqvarn na torze w Sochaczewie podczas banalnego upadku doznał on złamania ręki. Szczęście było tak blisko... Przez dwa lata nękany uporczywymi kontuzjami kolana walczył o powrót do kadry. A teraz czekając na przyjazd karetki twardy chłopak z Oleśnicy musiał przeżuć gorycz porażki, że i ta Six Days go ominęła... Do zespołu World Trophy wskoczył niejako z marszu Tomasz Kodym z Szaraka Sochaczew. Vasteras przywitało wszystkich deszczem i chłodem. Lało przez dwa dni badania technicznego, strumienie wody storpedowały uroczystość otwarcia ISDE. Wszyscy martwili się, czy motocykle stojące pod gołym niebem w strugach deszczu podejmą pracę w poniedziałek, czy da radę przemoknięta instalacja elektryczna? Na szczęście obawy okazały się płonne. Pierwszego dnia było słonecznie i ciepło, a wszystkie motocykle uczestników Six Days odpaliły bez problemu. W naszej ekipie spodziewano się kłopotów z Simsonem Macieja Wróbla. Do tego startował on z numerem 13. O dziwo, znane z tendencji do zalewania wyczynowe Simsony ( Wróbel plus zawodnicy z NRD ) odpalały bez protestów, co pozwoliło Mirosławowi Malcowi i Ryszardowi Gancewskiemu odetchnąć z ulgą. Aż za dobrze znali narowy wyczynowych Simsonów. Trasa, pomimo wprowadzenia wariantu czasowego " C " okazała się trudna, ale przejezdna, aczkolwiek bardzo wymagająca. Mimo to Polacy przebyli ją bez przygód zajmując 10 miejsce. Ciekawostkę tego dnia może stanowić opinia Jacka Czachora po odstawieniu do Parc Ferme Husqvarny z numerem 201: " Za szybki ten motor! Poniewiera mną. Przejechałem nim raptem, z kilometrami tu na rajdzie, około 600. Uczę się tego motocykla. Wolałbym coś mniejszego. Leżałem na drugim crossie. Ciężkie te próby. ". Drugi dzień 65 ISDE oznaczał jazdę w tym samym kierunku, wprowadzono jedynie czasy " B ". Jednakże na trasie i próbach nadal dominowało gęste błoto. Od lat wiadomo, że na breję jesteśmy dobrzy, więc na trasie i próbach polski zespół World Trophy radził sobie całkiem dobrze w towarzystwie sześciodniówkowych rutyniarzy. Przyjaciel pech czaił się tym razem na Jacka Czachora. Pod koniec próby crossowej w pierwszej pętli najechał on niefortunnie na jeden z poprzecznych rowów. Widok był wart kamery - Jacek wystrzelił w górę wykonując nieplanowane salto wraz z Husqvarną, uderzył głową o kierownicę. Klepnięcie o podłoże połączone z przykryciem motocyklem dopełniło reszty. Ci, którzy byli wówczas w pobliżu szczerze odradzali zawodnikowi z Pałacu Młodzieży kontynuację jazdy. Ludzie kochani! Jacek Czachor i wycofanie się z Sześciodniówki już drugiego dnia? Wolne żarty! Inna sprawa, że Jacek pomimo dokuczliwego bólu ( stłuczone żebra i ogólne potłuczenia ) sprawnie pomykał po trasie. Na jednym z PKC-ów wzbudził ogólną ciekawość prostując na biegu ramę swojego motocykla pięciokilogramowym młotem pożyczonym od serwisu radzieckiego. Tego dnia pechowe chwile przeżywał także Ryszard Gancewski. Upadek na drugiej próbie crossowej zaowocował strzaskaniem pokrywy sprzęgła. Szczęściem za metą testu jest PKC obstawiany przez polską ekipę i taka sama Husqvarna wożona w przyczepie jako magazyn części. A cóż to jest dla " Ganca " wymiana dekla przy tolerancyjnym czasie? Pikuś! Zdaniem trenera kadry Krzysztofa Serwina największe problemy powinny zacząć się w środę, trzeciego dnia Six Days. Trener naszych miał prawo zapoznać się z trasą imprezy i ocenić stopień jej trudności. Najtrudniejszy był równo dwudziestokilometrowy odcinek leśny najeżony ostrymi kamieniami, korzeniami, głazami i koleinami. Niedaleko tego odcinka upadek na kamienistym podłożu zaliczył Piotr Kasperek. Upadek nieszkodliwy dla rajdowca zaowocował przecięciem węża chłodnicy. Zawodnik nawet tego nie zauważył. Tymczasem płyn wyciekł, co spowodowało przytarcie silnika. Całe szczęście, że praktycznie w strefie PKC, gdzie dyżurowali nasi. Tam odbył się remont silnika, ale kosztem aż pięćdziesięciu trzech minut. Jednakże najważniejsze było, że polski zespół nadal jechał w komplecie, a nasi awansowali na ósme miejsce. Czwarty dzień 65 ISDE rozpoczął się od bardzo drobiazgowego badania technicznego tuż po starcie. Z powodu niesprawnego reflektora i konieczności jego naprawy Tomasz Kodym złapał trzynaście minut spóźnienia. Trasa ta sama co w środę, ale mocno wybita, przez co trudna. Dodatkowo dochodziło zmęczenie. W polskim zespole obyło się bez przygód, a biało-czerwoni awansowali na siódmą pozycję. Najlepiej indywidualnie wypadli Maciej Wróbel i Ryszard Gancewski lokując się w czołówce swoich klas. Piąty dzień Sześciodniówki przyniósł przemienną pogodę - w jednej pętli świeciło słońce, a w drugiej cały czas lało. Jechano nową trasą, która choć niełatwa, w porównaniu z poprzednimi etapami nie sprawiała problemów. Polacy utrzymali siódmą lokatę. Szósty dzień Six Days to tradycyjnie krótka dojazdówka i finałowy motocross. Podczas 65 Sześciodniówki Motocyklowej terenowe wyścigi rozegrano na specjalnym motostadionie wyposażonym oprócz toru motocrossowego w pełną infrastrukturę. Pomijam już to, że było to dwadzieścia lat temu. Przydałby się u nas taki obiekt. Ale - pomarzyć zawsze można... Sześciodniówka z 1990 roku należała do Szwedów. Wygrali obie klasyfikacje - World Trophy i Junior Trophy, rywalizacje klubowe i klasy 250 ( Dick Wicksell ), 4T 350 ( Hakan Lundberg ), 500 ( Peter Hansson ) i 4T 500 ( Jimmie Eriksson ). Jedynie w 125 brylował Paul Edmondson, a w osiemdziesiątkach, które wygrał Pierfranco Muraglia reprezentanci Trzech Koron nie startowali. A jak na tej imprezie wypadli nasi? Trzeba przyznać, że w stosunku do wyłożonych środków i liczebności ekipy wspomagającej całkiem nienajgorzej. Siódma lokata w World Trophy ujmy nie przyniosła. Maciej Wróbel był czwarty w klasie 80, w 125 Andrzej Tomiczek 22, a Piotr Kasperek 45 ( ten pechowy remont na PKC! ). W najliczniejszej klasie 250 Tomasz Kodym był 60, a Jacek Czachor o " oczko " niżej - 61. W silnie obsadzonych " pięćsetkach " Ryszard Gancewski był 9. Przy okazji motocyklista z Ostródy wywalczył jedenasty ( ! ) złoty medal FIM. Ciekawostką tamtej Sześciodniówki jest fakt uhonorowania przez Jury, Nagrodą Watlinga, zespołu NRD. Nagrodę tę przyznaje się dla zespołu, który osiągnął największe postępy w ciągu ostatnich trzech lat. Był to raczej symboliczny gest dla zespołu żegnanego na Sześciodniówkach, który w swoim czasie wielokrotnie zdobywał World Trophy, a przeminął jak sen złoty Ericha Honeckera o potędze NRD.

Jarosław Ozdoba

Cofnij
 
 

Copyright © Multi-PC, Designed by Blackmark