58 Sześciodniówka Motocyklowa - 1983.

Czwarte miejsce Polaków w World Trophy

Wszyscy mający jakieś pojęcie w dziedzinie motocyklowych rajdów Enduro, dawniej nazywanych szosowo-terenowymi, doskonale wiedzą czym jest Sześciodniówka Motocyklowa. To wspaniała impreza, pełna niewiadomych, nieoczekiwanych zwrotów akcji i napięcia trwającego od pierwszego do szóstego dnia. Ach te sześć trudnych dni! Na to po prostu się czeka... W roku 1983 z bazą w walijskim Builth Wells w terminie od trzeciego do ósmego pazdziernika rozegrano 58 edycję International Six Days Enduro. Organizatorzy pomni tego, że znakomita większość przybyłych będzie cokolwiek nienawykła do ruchu lewostronnego wytyczyli większość tras w terenie i polnymi dróżkami. Ale i tak straszyły murki okalające dojazdówki ( zwłaszcza na zakrętach ) oraz żywopłoty skrupulatnie ograniczające widoczność na asfaltowych walijskich drogach. A w tak zwanym terenie? No cóż, skoro to jest Sześciodniówka, zatem nie pożałowano błota, holwegów, kamienistych piargów, lasów z korzeniami jak schody, uroczych - ale zdradliwych! - kamienistych wąwozów. Do tego wrzosowiska i torfowiska. Próby szybkości terenowej ( czyli dzisiejsze Enduro Testy i Cross Testy ) usytuowano na stromych zboczach. Nic tylko jechać! Polacy w roku 1983 wystawili jedynie zespół narodowy w najważniejszej kategorii imprezy - World Trophy. Sprzęt jakim wówczas dysponowali nasi zawodnicy dostarczyły w ramach stosownych umów Działy Sportu Simsona i Jawy. Obie marki były w tamtych czasach uznanymi graczami w serialach Mistrzostw Europy, Pucharu Pokoju i Przyjazni ( nieoficjalne mistrzostwa ówczesnych Krajów Demokracji Ludowej ) oraz w Sześciodniówce. Choć w mniej lub bardziej oficjalnych rozmowach polscy zawodnicy przyznawali, że ich maszyny są z lekka różniące się od motocykli rajdowców z NRD i Czechosłowacji, to po prostu był jedyny dostępny dla naszej kadry w tamtych realiach sprzęt. W 58 International Six Days Enduro w klasie 80 na Simsonach GS tej pojemności wystartowali: Stanisław Olszewski ( OKS Stomil Olsztyn ) i Zbigniew Kłujszo ( GAMK Budowlani Gdańsk ). W klasie 125, także na Simsonie, pojechał twardziel z Kajkowa, czyli Ryszard Gancewski ( Budowlani Gdańsk ). W dwieściepięćdziesiątkach Polskę reprezentował Ryszard Augustyn ( Kielecki Klub Motorowy ) na Jawie 250 Enduro 6D. Najcięższą kawalerię, czyli klasę 500 z naszych rodaków zasilili: Krzysztof Serwin ( FKS Avia Świdnik ) i Zbigniew Banasik ( MKS Korona Kielce ). Do tego sekstetu dołączył jadąc w klasyfikacji indywidualnej Zbigniew Przybyła ( Automobilklub Zagłębie Miedziowe Głogów ) startując Jawą 250 Enduro. Legendarny Ośrodek Techniczno-Zaopatrzeniowy PZMot., którego dyrektorem był kierownik polskiej ekipy na 58 ISDE Zdzisław Ochmański, uruchomił swoje tajemne kufry. Zawodnicy otrzymali ( szyte z Cordury ) kurtki i spodnie, buty, a także motocyklowe rękawice znanego włoskiego producenta, firmy M. Robert. O kaski i gogle zadbał Uvex. Poza tym w warsztatach OTZ PZMot. na ulicy Kickiego w Warszawie " dozbrojono " rajdowe Jawy naszych zawodników w osprzęt z " drugiego obszaru płatniczego ". Takie posunięcie było na szczęście legalne w myśl zawartego w 1980 roku porozumienia o współpracy z Jawą. Pierwszego dnia 58 Sześciodniówki Motocyklowej Polacy jechali nader ostrożnie. Zbigniew Kłujszo obawiając się o uszkodzoną na jakimś wcześniejszym motocrossie stopę kombinował jakby tu było najlepiej skręcać w lewo. Stanisław Olszewski wciąż poszukiwał w sobie ikry z jaką nie tak dawno przecież gromił rywali na sześciodniówkowych trasach. Ryszard Augustyn prostował pokiereszowaną obręcz koła. Zbigniew Banasik kilkakrotnie wykazywał się kunsztem zmiany dętki w terenie. Tyle, że... czas płynął. Przy okazji wyszło na jaw, że czasy przejazdu pomiędzy kolejnymi Punktami Kontroli Czasu są tak wyśrubowane, że tam gdzie było najtrudniej - czasu było jak najmniej. Po pierwszym dniu 58 ISDE Polska na miejscu dziewiątym w gronie szesnastu drużyn rywalizujących o World Trophy. No cóż - jutro też jest dzień... I był, a jakże! Od rana raczył wszystkich zawodników, działaczy i kibiców deszczyk w postaci prysznicu. Jednakże, to co bywa zbawienne w czerwcowym upale niekoniecznie przydaje się w pazdziernikowych chłodach... U Stanisława Olszewskiego i Zbigniew Kłujszy widać rutyniarski spokój. Tymczasem Ryszard Gancewski, czyli " Szalony Ganc " idzie z ogniem nie tylko na próbach szybkości terenowej. Wychodził z siebie na każdym kilometrze drugiego dnia 58 Six Days. Sam trener Mirosław Malec z niedowierzaniem kręcił głową... Czyżby " Gancu " pomylił Sześciodniówkę z motocrossem? Jednakże pod koniec drugiego dnia ISDE okazało się, że Ryszard Gancewski po prostu się wyszumiał. Dalszą część 58 Sześciodniówki Motocyklowej przejechał już taktycznie i według prawideł zdrowego rozsądku. Ryszard Augustyn i Zbigniew Banasik złapali po minucie spóznienia ponad tolerancję dla swoich czasów. Gorzej wyszło z Krzysztofem Serwinem, który po awarii tylnej opony ( ówcześnie " kapcie " to była codzienność w rajdach Enduro, o musach nikt jeszcze nie słyszał ) spóznił się osiem minut ponad wyznaczony limit. Ale i tak Polska awansowała na miejsce siódme w kategowrii World Trophy. Połowa 58 Sześciodniówki Motocyklowej okazała się być dla naszych reprezentantów przełomową. Stanisław Olszewski wrócił do swej wysokiej formy sprzed kilku lat i wygrał klasę 80. Mało tego! Trzeci dzień tej Six Days w klasie 125 wygrał Ryszard Gancewski! Nie wiodło się naszemu Zbigniewowi Kłujszo pokonywanie stromego, gliniastego podjazdu na jednej z prób szybkościowych. W końcu " Kłujszejko " dał sobie radę z tym piekielnym podjazdem, ale - co uciekło czasu, to uciekło... Furda tam! Polska drużyna w najważniejszej klasyfikacji imprezy awansowała na piąte miejsce. Czwarty dzień 58 International Six Days. Nasi zawodnicy jakby dostali " kopa " od niebios. Stanisław Olszewski zdobył drugie miejsce w osiemdziesiątkach. Nieco kryzysowy dzień przeżywał Zbigniew Kłujszo, ale dzielnie dojechał do mety etapu i nie zgłosił deklaracji wycofania się z imprezy ( rany boskie, przecież za takiecoś groziło wówczas 15000 punktów karnych dziennie dla zespołu za każdego brakującego zawodnika ). Jak na złość, na najbardziej ciasnym czasowo odcinku, złapał " gumę " Ryszard Gancewski. Cóż miał poczynić ambitny motocyklista z Kajkowa? Ano, chwycić za klucze, łyżki do opon i - do roboty! Mimo tej szpetnej przygody wskoczył na metę etapu jedynie z trzyminutowym spóznieniem. Po czwartym dniu jesteśmy, niestety, na miejscu szóstym. Piąty dzień każdej International Six Days Enduro to z reguły etap prawdy. Zespoły albo walczą o utrzymanie dotychczasowych pozycji, albo jadą by wykończyć konkurentów. Zmęczenie ludzi i maszyn mocno daje się we znaki. Pobudzają się przedostatnie pokłady energii, zasoby adrenaliny. Tak też bylo w przypadku polskich motocyklistów podczas 58 ISDE w Walii. Krzysztof Serwin wygrywał próby szybkości terenowej z Jensem Schefflerem ( DDR ) i Stanislavem Zlochem ( CS ), czyli ówczesnymi gwiazdami klasy 500 w serialu Mistrzostw Europy - indywidualnych Mistrzostw Świata w rajdach Enduro wtedy nie rozgrywano. Walkę z czołówką swojej klasy ( 250 ) i to udaną podejmował też Ryszard Augustyn. Mało tego: swoje klasy tego dnia wygrali Stanisław Olszewski i Ryszard Gancewski. Ale - jak powszechnie wiadomo - aż za dobrze być nie może! W Jawie 500 Enduro 6D Zbigniewa Banasika dwadzieścia kilometrów przed metą dnia pękł tłok! Dzięki ofiarnej pomocy Zbigniewa Przybyły, który teraz zaczął po połowie być zawodnikiem i " krasnoludkiem ", ofiarie współpchał z pechowcem niesprawną pięćsetkę przez wiele tysiąckilometrowych trudnych odcinków. Gdy trasa była możliwsza wykorzystując moc swojego silnika, wyprostowaną nogą zapartą o tłumik motocykla " Biniola " holował w ten specyficzny sposób swego kolegę. W końcu przez ponad dwa kilometry Zbigniew Banasik w strugach potu zmuszony był pchać samodzielnie ( i biegiem! ) swoją Jawę 500 do mety. Czterdzieści minut spóznienia. W pewnym sensie to pechowe zdarzenie niweluje fakt, że Polska nadal jedzie w komplecie i awansowaliśmy na czwarte miejsce w najważnieszej kategorii imprezy: World Trophy. I oto szósty dzień 58 Sześciodniówki Motocyklowej anno 1983. Ryszard Gancewski zgubił gdzieś na trasie dojazdówki do finałowego motocrossu trzeci bieg w skrzyni Simsona GS 125. Ale i tak błysnął w finałowych gonitwach. Mimo to zabrakło " Gancowi "... trzech sekund do zdobycia Złotego Medalu FIM. Zbigniew Banasik stracił na starcie blisko trzy kwadranse na wymianę tłoka i cylindra w swoim motocyklu. Grunt, że po polowym remoncie Jawa 500 Enduro 6D odpalila praktycznie na życzenie! Zbigniewowi Kłujszo i Stanisławowi Olszewskiemu solidarnie zastrajkowały, znane z kapryśnego odpalania, Simsony tuż przed finałowym motocrossem. Gonili rywali nawet z niezłym skutkiem, ale ta afera kosztowała Stanisława Olszewskiego utratę prowadzenia w klasie 80. Nie udało się powtórzyć wyczynu sprzed trzech lat, gdy na Six Days we francuskim Brioude klasa 80 była jego. Drużynowo w 58 Sześciodniówce Motocyklowej w konkurencji World Trophy Polska zajęła czwarte miejsce, najlepsze jakie na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat udało się osiągnąć. Już było blisko podium Sześciodniówki Motocyklowej... Za niedługo, bo za rok Biało-Czerwoni się na nim znalezli. W 59 edycji International Six Days Enduro rozegranej w holenderskim Assen Polacy zostali wicemistrzami świata!

Jarosław Ozdoba

Cofnij
 
 

Copyright © Multi-PC, Designed by Blackmark