Zbigniew Banasik.To był gość!

Były takie czasy, gdy w Przeglądzie Sportowym, katowickim Sporcie, krakowskim Tempie, czy lokalnych dziennikach; Słowo Ludu i Echo Dnia niemal każdego tygodnia zamieszczano materiały traktujące o kieleckich zawodnikach motocyklowych. I nic dziwnego, gdyż Sekcja Motorowa KSS/MKS Korona i Kielecki Klub Motorowy należały do potęg w motocyklowych rajdach szosowo-terenowych. Tytuły drużynowe i indywidualne każdego sezonu sypały się na potęgę. Jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, zawodników Korony był przez długie lata Zbigniew Banasik, zdobywca wielu tytułów Mistrza Polski ( 1978, 1980, 1983, 1984, 1985, 1986, 1989 ), wicemistrza i drugiego wicemistrza kraju. Oprócz laurów na krajowym podwórku Zbigniew Banasik zdobywał dobre lokaty w serialu Mistrzostw Europy i w Pucharze Pokoju i Przyjazni. Te ostatnie były mistrzostwami Krajów Demokracji Ludowej, czyli socjalistycznych. Zbigniew Banasik był także multimedalistą Sześciodniówki Motocyklowej w latach 1978 - 1989. Swoją przygodę ze sportem zaczął od... gimnastyki i akrobatyki. W wieku lat szesnastu zaczęła się pasja Zbigniewa Banasika rajdami motocyklowymi. Zaczynał od popularnych triali, czyli rajdów obserwowanych, gdzie trzeba bez podpórki nogą pokonać trudne, kręte Odcinki Jazdy Obserwowanej. Nazwisko Zbigniewa Banasika dość szybko znalazło się w słynnym notesie menadżera kieleckich motocyklistów Wacława Sandeckiego. Gładko się przekfalifikował na rajdowca szybkiego i zaczął startować w barwach klubu SHL, a następnie Korony. Jakiś czas startował równolegle w rajdach obserwowanych i szosowo-terenowych, by w połowie lat siedemdziesiątych zadeklarować się w tych ostatnich. Posmakował też startów w motocrossie - w barwach GAMK Budowlani Gdańsk i Zagłębia Miedziowego Głogów. Zbigniew Banasik był pasjonatem sportu motocyklowego, zaangażowanym weń całą duszą. Po prostu kochał rajdowe motocykle. Miał upór robić w sporcie wszystko jak najlepiej. Dla otoczenia i znajomych, których miał bez liku, zawsze serdeczny, uśmiechnięty i pomocny. Jego świetne poczucie humoru znane było daleko poza granicami kraju, do dziś w wielu miejscach na mapie Europy wspominany jest z niekłamaną sympatią. " Biniol ", bo tak go nazywano - alternatywnie: " Banan " - miał niesamowity dryg do szkolenia młodych adeptów sztuki rajdowej. Umiał nie tylko wytłumaczyć jak się prawidłowo jezdzi motocyklem, życzliwie skorygować błędy i zachęcić do dalszego doskonalenia techniki jazdy. Umiał też nauczyć prawidłowej obsługi motocykla, podstaw napraw zespołów, czy wpoić sztukę demontażu opony w warunkach polowych. Wielu przyszłych utalentowanych i utytułowanych zawodników bardzo wiele zawdzięcza w początkach swej kariery właśnie Zbigniewowi Banasikowi. Zbigniew Banasik zmarł nagle nocą 14/15 sierpnia 2009 roku na rajdzie Enduro w Vysnym Mydzevie na Słowacji. Pojechał tam by opiekować się startem młodych zawodników KTM Novi Kielce. Wiadomość o śmierci Zbigniewa Banasika była z gatunku tych, po usłyszeniu których uginają się nogi... Zbigniewa Banasika nie ma w polskim Enduro już pięć lat, teraz ogląda rajdy z niebiańskiej perspektywy. Zapewne wspomina dawne czasy, a anegdotek dotyczących sportu motocyklowego miał zawsze pod ręką bez liku. Nie da się ukryć, że bardzo go tu brakuje...

Jarosław Ozdoba

Cofnij
 
 

Copyright © Multi-PC, Designed by Blackmark